Dzięki mojej koordynatorce i jej cudownej asystentce nie miałem większych problemów z dostaniem się na Uczelnię w Sakarya. Jest to wielki kampus. Bardzo wielki. Jestem bardzo wdzięczny za wszelką pomoc i najbardziej za cierpliwość oraz czas, który obie te Panie poświęciły dla mnie.
Wylot w piątek o 13.40 czwartego lutego z Warszawy. Musiałem wyjechać juz o 5 rano, ponieważ z naszą koleją nigdy nic nie wiadomo, a ja nie chciałem się spóźnić – oczywiście. Jak tylko wystartowaliśmy od razu zasnąłem. Obudziłem się 9 min przed lądowaniem w Stambule. Lotnisko? Panowie i Panie, to trzeba po prostu zobaczyć. Nie da się tego opisać – według mnie większe spokojnie od Kwidzyna. Odnalazłem się bez większych problemów. Zapytałem pewne Polki, w którą stronę na metro i ruszyłem odważnie (skąd wiedziałem, że Polki? z daleka dało się poznać bo najpiękniejsze).
Metrem jakieś 40 min jechałem do Otogar gdzie jest wielki przystanek autobusowy. Miasto jest przepiękne a, że było juz w miarę ciemno to wrażenie kosmiczne.
Gdy wyszedłem przed stację metra od razu rzuciło się w oczy wielkie biuro, które właśnie miałem odnaleźć. Turism Vib z którego odjeżdża autobus do Adapazari. Lecz przed kupnem biletu postanowiłem zjeść. Panowie od razu zaczepiali po angielsku co było miłą niespodzianką i się skusiłem na pierwszego tureckiego kebaba z ajranem ( jest to mleko woda i sól , mi akurat smakuje). Potem podszedł do mnie pewien Turek i pyta co robię tutaj itd. Wytłumaczyłem mu po angielsku pokazałem kartkę z napisem Adapazari, od razu załapał o co chodzi. Wziął moją torbę i zaprowadził mnie do biura, kupił bilet i do autobusu za chwilę zawołał. A nikt nie rozmawiał po angielsku. Ja twardo siadam, mam bilet. Za chwilę zrozumiałem, że za pół godziny będzie mój autobus. Napisałem do Enesa (miał mnie odebrać z przystanku w Adapazari), że będę o 21 na miejscu. Ogólnie cena biletu 17 TL, plus to co dałem Turkowi 5 TL. Ale autobus klimatyzowany, podają picie, napoje, coś do jedzenia, telewizor w nagłówku nawet z MTV. Na miejscu byłem ok. 21:20. Piątek, niesamowite korki na granicy Europy i Azji.
Enes jak obiecał tak czekał. Z kolegą. Na stację PKP pojechaliśmy za darmo. Niestety nie było dziewczyn, które miały czekać na mnie. Były na imprezie. Zatem Enes zaprosił mnie do siebie. Rodzice sympatyczni, zaraz pytali o wszystko. Enesa mama zaproponowała jedzenie. Jako że wiem że nie można odmawiać tzn. nie wypada, zgodziłem się na kolację. Jedzonko pyszne. Zupka pomidorowa na ziarnach zbóż. Do tego makaron a la spaghetti, ale bez mięsa. Do tego karkówka i jogurt naturalny. Pyszne. No i potem herbatka, którą w Turcji to piją gdzie i kiedy tylko się da. Dziewczyny dotarły koło północy. Przegadaliśmy do 5 i poszedłem spać.
Mieszkanie duże. Mieszkamy w 5 osób. Na głowę wychodzi 200 TL miesięcznie z rachunkami oprócz gazu. Mieszkam z Portugalką Andrea, Słowenką Sanja, Czechem Aliem i Turkiem Cemem (czyt. Dzemem). Każdy przyjazny i towarzyski. Mieszkanie zlokalizowane jest 2 min od stacji PKP i 5 min pieszo od centrum.
Pierwsze dni zleciały bardzo fajnie. Poznawałem nowe słowa, zwyczaje. Na uczelnię bus zawsze podstawiony. Rano to nawet kolejka jest. Zazwyczaj wsiada kilka osób, tak żeby była zajęta chociaż połowa miejsc i odjeżdża. Bilet 1,25 TL ale nie ma biletu. Tylko się daje dla kierowcy. Droga 35-40 min w górę cały czas.
Pierwsze około 3 tygodnie polegały na wybieraniu przedmiotów, a potem szukaniu profesorów co było bardzo trudne. Albo kogoś nie było w biurze, albo nie mówi po angielsku, albo ECTS jednak mniej sie okazywało. Ostatecznie wybrałem 6 przedmiotów:
1. Social Policy 7 ECTS – nauczyciel w dechę. Jajcarz z krwią niemiecką. Musimy przygotować prezentację o swoim kraju. Podstawowe informacje i przedstawić grupie ( Afganistan, Turcja, Słowenia, Czechy, Portugalia, Litwa, no i ja Polska)
2. Turkish Economy 5 ECTS – nauczyciel w porządku jednak trochę wymaga, przygotowujemy sie w domu, gdy sie spotkamy to dyskutujemy o sytuacji w naszych krajach ( Słowenia, Polska, Turcja, Litwa )
3. International Economy 5 ECTS – nauczyciel ten sam, jak w przypadku Turkish Economy, podaje tematy, które opracowujemy w domu, a potem przedstawiamy grupie u niego w biurze ( Portugalia, Turcja, Polska, Litwa, Słowenia )
4. Basic English for Public Finance 3 ECTS – nauczyciel najlepszy, najbardziej przypadł mi do gustu. Lekcja raz w tygodniu z tureckimi studentami. Uczęszczam tam z moją współlokatorką ze Słoweni Sanja. Zajęcia ogólnie ciekawe. Po angielsku prezentacja, którą tłumaczą na turecki. My mamy łatwiej bo rozumiemy juz po angielsku.
5. Financial Managment 4 ECTS – nauczyciel ma przygotowane prezentacje, zajęcia trwają średnio od 30 min do godziny. Jest przyjemnie więcej liczb i można wykazać się matematyką. Jestem tam ja, Sanja i kilka Hiszpanów i dwie Hiszpanki.
6. Najgorsze Banking and Financial Institutions 6 ECTS – po amerykańsku, z dziekanem wydziału Ekonomii, który studiował w Ameryce. Temat trudny, ale do przeskoczenia. Mam taką nadzieję. Trzeba przysiąść i będzie dobrze.
Co środę jest organizowana impreza dla Erazmusów przed Erasmus Club. Byłem dwa razy. Klub jest zlokalizowany 5 min pieszo ode mnie. W czwartek mam 3 wykłady i nie chce iść zmęczony i muszę się przygotować do zajęć. Byłem tam dwa razy i nie bardzo mnie tam ciągnie. Mały ciasny klub. Żadna przyjemność tańczyć jak każdy Ciebie puka co chwilę a piwo kosztuje 5 TL. Wolimy spotykać się z Erasmusami na tzw. domówkach.
To tyle na początek. Jeszcze się odezwę, a teraz lecimy posłuchać tureckiej muzyki na żywo. Byłem w takim lokalu w pierwszym tygodniu i śpiewałem OGÓREK OGÓREK z kolegą z Polski. Zabawa na całego pomimo, że nie znaliśmy tureckiego. Był z nami Cem, który często jest w roli tłumacza.
Słówka:
Meraba – Cześć; nasilslim? – jak sie masz?; ijim sen? – dobrze a Ty?; Naber? – jak sie masz? ( lecz nie wypada mówić tego do nauczycieli i osób starszych); gel – chodź; hadi hadi – cos jak LETS GO jak sie spieszysz i kogoś wołasz no i dla mnie najważniejsze: sen czok guzelslin – jesteś bardzo piękna, a na to odpowiadają: teszekuler albo teszekir enderim – dziękuję .. zapisy są fonetyczne ponieważ nie mam znaków tureckich.
Ogólnie to codziennie na ulicy cały czas ktoś zaczepia. Ale w końcu udało mi się utargować cos! Całego 1TL na wałku do ciasta który kosztował 4 TL i za kurczaka który kosztował 4,90 TL zapłaciłem 4 TL.
Na bazarach owoce za grosze. Juz teraz kilogram pięknych truskawek 2,5 TL ale to naprawdę takich jak z obrazka, a mamy marzec. Banany i pomarańcze to juz rutyna.
Jest jeden problem w nowym mieszkaniu. Ciągły problem z Internetem i nie możemy sie uczyć. A jest tego trochę. No i bez tego ani rusz, bo w bibliotece książki o Polsce ciężko znaleźć, a juz jak chodzi o politykę socjalna to opadają ręce. Koniec marca 3 dni słońca. I znów deszcz. Mam nadzieję, że niedługo pogoda się ustabilizuje. Chcę w końcu poczuć tą prawdziwą TURCJĘ.
W maju wycieczka się szykuje do miejscowości na południu Turcji, Antalya. Koszt 130 euro, lecz wszystko wliczone. Przejazd, zakwaterowanie w hotelu. No i jedzenie i alkohol za darmo bez limitu. 3 dni. Jednak muszę liczyć na pomoc rodziców. Bardzo chcę tam pojechać bo może to jest pierwsza i ostatnia okazja zobaczenia tego pięknego miasta u wybrzeża Turcji. Zobaczymy. Mam nadzieje, że rodzice pomogą.
W zeszły weekend byliśmy w Bursie na dwa dni, mimo, że padał deszcz. Było cudownie. Przyjechały dziewczyny z Polski koleżanki Marleny, Lila, Andżelika i dwie Magdy. Ales ja and Marlena erasmusi.
W Bursie okropnie padał deszcz, ale kupiliśmy bilety , zanim dojechaliśmy do Hostelu minęła prawie godzina i zaczęło się jakby przejaśniać. Na Ahmeda, człowieka który miał nam pokazać Burse musieliśmy poczekać bo właśnie miał jakieś inne egzaminy ze studentami (my poszliśmy sami w to miejsce do parku, no i po drodze zobaczyliśmy wesołe miasteczko i cos strasznie wyglądającego , ale co tam, ja Alesz, Marlena i jej siostra poszliśmy na to) Ahmed jest ekonometrykiem. Bardzo mądry i ciekawy facet, pokazał nam wszystko co najciekawsze wieczorem zabrał nas do lokalu herbacianego gdzie trochę potańczyliśmy przy muzyce na żywo. Następnie w miejsce gdzie odprawiana była jakaś modlitwa i taniec, 30 min kręcenia się bez przerwy ale wszystko elegancko przygotowane, do tego herbata, mleko z cynamonem i racuchy za darmo.
Rano pobudka, o 9 . Zebraliśmy się i pojechaliśmy do wioski z czasów Ottomana Empire, w której zjedliśmy śniadanie. Wspólnie na podłodze stół okrągły. Załączam zdjęcie.
Potem z hotelu zabrałem dziewczyny do restauracji na typowy turecki obiad, 13 TL na głowę wyszło. Potem Ahmed pokazał nam resztę meczetów itd. No i wróciliśmy do Hostelu się zebrać, i w autobus.
Wyjazd został sfinansowany z programu Erasmus+